
22 czerwca
Zgadnij, kim jestem

22 czerwca
Zgadnij, kim jestem
18 czerwca
Przesłuchanie w czwartek!

18 czerwca
Przesłuchanie w czwartek!
Paulina z Wystukane Recenzje: Przyznam, że bardzo lubię Pani książki, ale moim top są „Ranka z Hugo Bosym” i najnowsza „Kolacja z Tiffanym”. A Pani, ma Pani swoją ulubioną?
Agnieszka Lingas-Łoniewska: Moją osobistą? Wszystkie są dla mnie ważne, bo zabrały mi całkiem pokaźny kawałek życia. A jeśli chodzi o pytanie, o moją ulubioną książkę, to jest ich ogrom i to ciągle ewoluuje. Ale mogę na pewno wymienić „Wielki marsz” Stephena Kinga, „Jeździec miedziany” Paulliny Simons, „Trzynastą opowieść” Diane Setterfield, „Bracia Karamazow” Fiodora Dostojewskiego i wiele wiele innych.
Paulina z Wystukane Recenzje: Skąd pomysł na „Kolację z Tiffanym” i ogólnie na całą serię?
Agnieszka Lingas-Łoniewska: Przed oczami zobaczyłam stary teledysk Madonny „Material girl”, w którym wzorowana na Marylin Monroe z filmu „Mężczyźni wolą blondynki” śpiewała o diamentach. Zresztą to wszystko zaczęło się od piosenki „Diamonds are a girl’s best friend”, wykonywanej przez MM właśnie w tym filmie. Potem od razu zobaczyłam tajemniczego złodzieja, który wiedzie podwójne życie i wpadającą w kłopoty dziewczynę z wadą wzroku. I tak narodził się pomysł serii, którą nazywam „Bracia Grazzo”.
Paulina z Wystukane Recenzje: Kiedy możemy spodziewać się kolejnej części z cyklu Braci Grazzo? 😊
Agnieszka Lingas-Łoniewska: Teraz kończę pisać tom II „Obiad z Bondem”. Po wakacjach zabiorę się za tom III „Śniadanie z Arsenem”. Premiery są zaplanowane na przyszły rok.
Paulina z Wystukane Recenzje: Łatwo przychodzi Pani pisanie powieści?
Agnieszka Lingas-Łoniewska: Nie, to walka :) Przede wszystkim z własnymi słabościami. Poza tym to cudowna pasja, która jest moją pracą i to jest w tym wszystkim najlepsze.
Paulina z Wystukane Recenzje: Napisała Pani ponad trzydzieści książek i są one niezwykle popularne. Wydając pierwszą książkę spodziewała się Pani, że osiągnie taki sukces?
Agnieszka Lingas-Łoniewska: Ponad czterdzieści, prostując :) Nie spodziewałam się, debiutowałam 10. lat temu, pracowałam jako dyrektor w dużej korporacji, a pisanie traktowałam jako przygodę. Jednak, okazało się, że może to być moim sposobem na życie. Po trzech latach odeszłam z pracy na etacie, podpisałam pierwszy kontrakt wydawniczy i poświęciłam się pisaniu książek. To daje podwójną radość, bo jest nie tylko moim hobby, ale i pracą, z której żyję. Zawsze powtarzam taki cytat: Kiedy będziesz robiła w życiu to, co sprawia ci przyjemność, nie przepracujesz ani jednego dnia!
Paulina z Wystukane Recenzje: Myśli Pani, że miłość do pisania niemal zawsze zapoczątkowana jest miłością do czytania?
Agnieszka Lingas-Łoniewska: Musi być. Nie rozumiem wypowiedzi osób, które próbują pisać książki, a ogłaszają, że nigdy nie lubiły czytać. To niech lepiej nie zaczynają pisać, bo wtórności i kalek na rynku mamy już nadmiar. A to nigdy nie utrzyma się dłużej, bo czytelnicy, w większości, nie są naiwni i wymagają czegoś więcej od autora. Obowiązkiem pisarza jest praca nad warsztatem i sięganie do dobrych wzorców. Jeśli ktoś nie przeczytał nic z klasyki, niech nawet nie zasiada do pisania!
Paulina z Wystukane Recenzje: Po jakie książki Pani sięga?
Agnieszka Lingas-Łoniewska: Różne, w zależności od tego, czego akurat potrzebuję dla osobistej duchowej uczty. Najbardziej lubię thrillery i kryminały, mam swoich ulubionych autorów: Chrisa Cartera, Larsa Keplera, Wojciecha Chmielarza, Stephena Kinga. Lubię też reportaże, wywiady-rzeki, powieści dokumentalne. Cenię dobre debiuty, ostatnio przeczytałam dwa kryminały z nowej serii, napisanej przez młodą autorkę Małgorzatę Oliwię Sobczak. Genialne! Nie gardzę też dobrym romansem, czy obyczajówką. Unikam tzw. romansów mafijnych, bo są śmieszne i nie mają nic wspólnego z mafią. Próbowałam kilka przeczytać, lecz wybuchałam śmiechem, więc sobie darowałam. Mario Puzo zapewne śmiałby się razem ze mną. Od dobrego humoru są komedie.
Paulina z Wystukane Recenzje: Kiedy siada Pani do pisania nowej historii, tworzy Pani najpierw jej plan czy powstaje ona spontanicznie
Agnieszka Lingas-Łoniewska: Tworzę wstępny konspekt, zazwyczaj rozpisuję bohaterów, rysując ich sylwetki-opis wyglądu, wiek, imię i nazwisko, charakterystyczne cechy. Potem robię ogólny zarys fabuły. No i przystępuję do researchu, jeśli wymaga tego tworzony świat fabularny. Tak więc rozmawiałam już z policjantami, prawnikami, właścicielami klubów nocnych, psychologami, żołnierzami, skinheadami, zawodnikami MMA, trenerami, muzykami i wieloma innymi ciekawymi ludźmi, z którymi normalnie pewnie nie miałabym okazji się spotkać. Tak więc pisanie książek to naprawdę wspaniała przygoda!
Paulina z Wystukane Recenzje: Zdarza się, że wprowadza Pani poprawki lub wręcz zmienia diametralnie jakiś wątek, rozdział, bohatera?
Agnieszka Lingas-Łoniewska: Jasne, że tak. Po napisaniu książki czytam ją wiele razy, zanim zostanie wysłana do wydawnictwa i rozpoczną się prace redakcyjne. Antoni Czechow powiedział: „Pisanie polega nie na umiejętności pisania, lecz na umiejętności wykreślania tego, co jest źle napisane.” I to są święte słowa!
Paulina z Wystukane Recenzje: Już na koniec, zdradzi nam Pani czy nadal kiedy każda kolejna Pani powieść trafia do czytelników, stresuje się Pani pierwszymi opiniami, krytyką?
Agnieszka Lingas-Łoniewska: Niezmiennie od dziesięciu lat! Kiedy autor przestanie martwić się tym, jak czytelnicy odbiorą jego kolejną powieść, nie jest na dobrej drodze do dalszej kariery.
Paulina z Wystukane Recenzje: Bardzo dziękuję, że znalazła Pani dla mnie czas, żeby odpowiedzieć na kilka pytań 😊
Agnieszka Lingas-Łoniewska: Również dziękuję i życzę wszystkim samych dobrych lektur, bo każda książka zostawia w nas jakiś ślad. Niech on będzie jak najlepszy i wartościowy :)
Raven

18 czerwca
Raven
Od początku mam dość spory problem z tą książką. Opis
wskazywałby na dość ciekawy kryminał, może thriller, ale okładka już na
coś z pogranicza fantasy. Natomiast po zapoznaniu się z nią mogę
powiedzieć, że to horror młodzieżowy. Wiele osób tak ją opisywało, ale
ja nie byłam co do tego przekonana. Bo czym się różni horror młodzieżowy
od klasycznego? No właśnie, jeden i drugi ma mrozić krew w żyłach i
powodować strach. Czy w tym przypadku tak również jest?
Jako główną bohaterkę poznajemy Miriam. Dziewczyna próbuje popełnić
samobójstwo, które wygląda niezwykle podobnie do sytuacji sprzed stu
lat, kiedy to znaleziono ciało kobiety w grobie w lesie, obsypane
płatkami róż. Miriam natomiast znalazła się w dokładnie takim samym
położeni z tą różnicą, że próbowała sobie podciąć żyły. Jak się można
domyślić, z marszu trafia do szpitala psychiatrycznego. W końcu to była
próba samobójcza. Zaczynają się domysły, opowieści dziewczyny i
czytelnik nie jest w stanie stwierdzić czy to prawda, czy to omamy
Miriam. W tym wszystkim poznajemy dwóch psychiatrów, którzy opiekują się
dziewczyną. Agnes i jej stażysta Maks. Lekarka przyzwyczajona jest do
różnych sytuacji, co dziwne nie jest jeśli jest doświadczoną lekarką,
ale tutaj zaczynają się wątpliwości czy to, co opowiada Miriam jest
tylko wytworem jej umysłu, czy może faktycznie w lesie dzieje się coś
niedobrego, dziwnego, strasznego?
Ogólnie rzecz biorąc, to nie jest mój gatunek. Jednak wolę
powieści, po których faktycznie człowiek zastanawia się czy mogło jego
to spotkać. To jest horror z założenia dla młodzieży, czyli coś tam się
dzieje, ale jest to bardziej zabawne niż realne. Opowieść jest bardzo
zbliżona do ekranizacji, które zalewają ostatnio wielkie ekrany. Mamy
las (bo przecież to tak straszne miejsce, że każdy się będzie bał!), w
którym dzieją się co najmniej dziwne rzeczy. A może grasuje tam potwór, a
może ktoś wpływa na ludzką psychikę? Osobiście wolałabym żeby okazało
się, że to morderca, który wywiera taki nacisk na młode kobiety, że są
gotowe się dla niego zabić. Jak w sekcie, w której ludziom wciskają
często bzdury a oni ślepo za tym podążają.
Jeśli chodzi natomiast o sposób narracji i przebieg całej historii,
to uważam, że książka jest napisana bardzo ciekawie. Wątki, które się
przeplatają w krótkich bardzo rozdziałach dają wrażenie podobne do tego,
kiedy ogląda się film czy serial. Skaczemy od bohatera, do bohatera ale
dzięki temu mamy szerszą perspektywę tego, co się dzieje.
Podsumowując, motyw świetny, ale jednak widziałabym go w powieści
kryminalnej lub thrillerze. Mimo to, czytało się przyjemnie, akcja się
nie ciągnie, a lekturę potraktowałam jako odskocznię od cięższych
klimatów.
Wydawnictwu Alternatywne dziękuję za egzemplarz. Miło było
przekonać się co w tej okładce jest takiego, że przyciąga czytelnika i
ma się ochotę po nią sięgnąć.